Czas leci nieubłaganie.... Jeszcze niedawno składałam aplikacje a wylot wydawał się odległą przyszłością tak teraz zbliża się koniec roku szkolnego a co się z tym wiąże – nowy rozdział w moim życiu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zostawiam wszystko na 10 miesięcy i lecę za ocean. Nie wiem jak wytrzymam bez mojej rodziny, przyjaciół... W końcu stali się moją „codziennością“ i może nie doceniam tego bo mam ich na co dzień...? Dzięki Bogu ktoś wymyślił genialny wynalazek jakim jest internet! Skype to może nie to samo co wspólne wypady ale zawsze będę mogła ich zobaczyć. Póki co korzystam z każdej chwili żeby ze wszystkimi spędzić jak najwięcej czasu.
Często wyobrażam sobie jak będzie tam gdzie trafię. Nie wiem czy to dobrze czy źle - w każdym razie nie potrafię sobie nie wyobrażać. Jestem optymistką iiiiii tego się trzymajmy.
Jednej rzeczy jestem pewna. Nie żałuję, że podjęłam tą decyzje i to
Do USA lecę 9 sierpnia z jednym z exchange studentem więc przynajmniej będzie nam raźniej. Rok szkolny zaczyna się parę dni po moim przylocie więc nie będe miała za wiele czasu na „oswojenie się“ z otoczeniem – może to dobrze... przecież ile mozna zapoznawać się z okolicą, tyle wystarczy ;p
A co do mojej host rodzinki – często piszemy na messengerze. Ostatnio wysłałam im paczkę ze słodyczami i albumem, ale jeszcze nie doszła. Jestem ciekawa czy będą im smakowały!
Polskie słodycze najlepsze, więc na pewno będą im smakować :-)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :)
Usuń