1. KOJARZENIE - ta metoda przydaje się w uczeniu słówek. Kiedy z dnia na dzień musiałam nauczyć się ich 100 a niejednokrotnie więcej, trudno było je wkuć na pamięć i pamiętać za parę godzin już nie mówiąc o następnym dniu. Każde słówko z czymś sobie kojarzyłam,
np. słówko ang. "pale" (pol. blady) - mam jasną karnację, więc wyobraziłam sobie siebie jak palę papierosa. I w ten sposób zapamiętałam, że jestem pale, czyli blada, bo palę.
2. ŚCIĄGI - taak robiłam ściągi... nie po to żeby z niej ściągać, ale się z nich nauczyć. Na karteczce pisałam słówka, których za nic nie mogłam wkuć albo z czymś skojarzyć. Czytałam ją sobie wiele razy i wiecie co? Może to dlatego, że jestem wzrokowcem ale zawsze te słówka napisane na karteczce pamiętałam na sprawdzianie, a zdarzało się, że zapominałam o tych "oczywistych"
3. KARTECZKI PRZYLEPNE - sprawdziły się w językach, których uczyłam się od podstaw, nieco później. Na każdej był napisany 1 wyraz wraz z wymową, który trzeba było przykleić na przedmiocie, który opisywał, np. franc. La porte (pol. drzwi) - na drzwiach. Przechodząc obok tych rzeczy patrzyłam na karteczki. Ten sposób nie jest dobry kiedy trzeba nauczyć się słówek z dnia na dzień ale jak macie więcej czasu to jest to naprawdę świetna rzecz.
4. OGLĄDANIE FILMÓW - jeśli już znasz choć podstawy języka, to jest to moim zdaniem najlepszy sposób. Kto nie lubi oglądać filmów? Przyjemne z pożytecznym.
5. MAPA MYŚLI - kiedy w szkole musiałam nauczyć i przypomnieć sobie wszystkie czasy gramatyczne, których do tej pory się uczyliśmy wszystko mi się mieszało. W tym celu sporządzałam mapę, gdzie pisałam wszystkie czasy, a pod nimi ich konstrukcję.
6. CZYTANIE KSIĄŻEK - tu już trzeba trochę bardziej "ogarniać" wybrany język. Bo kto lubi czytać kiedy nic nie rozumie... Wiadomo nie jesteśmy omnibusami i nie musimy znać wszystkich słówek, google tłumacz - też dla ludzi. Jednak kiedy nie znamy ich wielu, bywa to męczące i może nas zrazić, dlatego moja rada jest taka żeby nie wybierać książek, które są pisane "trudnym" językiem.
A jakie są wasze sprawdzone sposoby?
***
Do mojego wylotu zostało 10 dni!!!! A ja jeszcze się nie spakowałam. Mam jeszcze czas, prawda? Jedyne co zrobiłam to wyciągnęłam wszystkie rzeczy, które mam w planie wziąć ze sobą. Już sama nie wiem czy dociera do mnie to, że lecę i to na 10 miesięcy czy też nie. Jeszcze niedawno (przynajmniej tak mi się wydawało) bardziej to do mnie docierało. To nie tak, że w ogóle nie wierzę, że lecę. Po prostu nie wierzę, że na tak długo. Czuję się jakby był to zwyczajny wakacyjny max. 2 tygodniowy wyjazd.
***
Do mojego wylotu zostało 10 dni!!!! A ja jeszcze się nie spakowałam. Mam jeszcze czas, prawda? Jedyne co zrobiłam to wyciągnęłam wszystkie rzeczy, które mam w planie wziąć ze sobą. Już sama nie wiem czy dociera do mnie to, że lecę i to na 10 miesięcy czy też nie. Jeszcze niedawno (przynajmniej tak mi się wydawało) bardziej to do mnie docierało. To nie tak, że w ogóle nie wierzę, że lecę. Po prostu nie wierzę, że na tak długo. Czuję się jakby był to zwyczajny wakacyjny max. 2 tygodniowy wyjazd.